MOTOELEFANTENTREFFEN 2012 by LEON

 

 

PRZYGOTOWANIA

 

Wrzesień – grudzień:

Po bardzo udanym ubiegłorocznym wyjeździe na 55 Elefantentreffen, ekipa MotoJary & Spozo i Gregori znowu szykują się do odwiedzenia słoniów w bawarskich lasach.

W moim przypadku przygotowania rozpoczęły się od gruntownego sprawdzenia sprzętu. W tym roku „nadszedł” czas na wymianę rozrządu, łańcucha balansowego, zębatek, sprzęgła, łożysk główki ramy ….. czyli kolejne gruntowne rozkręcanie, wyjęcie silnika z ramy i oddanie do „speca” od DR 800, czyli Browara.

Demontaż przebiegł szybko i sprawnie – 4 godziny i goły silnik jest na wierzchu.

 

http://img856.imageshack.us/img856/5395/001wxl.jpg

 

Później zamawiane części u Hesslera, czekanie na paczkę, montaż …….  już tak gładko nie poszło.  O silnik się nie obawiam - jest serwisowany u Browara. Kilka wieczorów owocuje samodzielną wymianą zużytych w ciągu ostatnich kilku lat części. Na początku grudnia silnik jest gotowy i ponownie „ląduje” w ramie.

 

http://img816.imageshack.us/img816/1226/002xtd.jpg

 

Plan jest, aby w czasie przerwy świątecznej złożyć wszystko w jedną całość, zrobić nową „instalację” elektryczną (zasilanie nawigacji, halogen xenonowy, przekaźniki ..), bo dotychczasowe wpinanie się do kostek oryginalnej instalacji może się źle skończyć….

 

W ramach przerwy, Sorock kończy montaż filmu z wyjazdu na 55 Elefanta i w gronie przyjaciół organizuje jego premierę. Po premierze został umieszczony na stronie http://www.motojary.com

 

Film (jak wszystkie filmy Sorock`a) jest super. Zdobywa uznanie wśród wszystkich uczestników premiery.

 

45 dni do wyjazdu.

 

Po pracy, zamiast wracać do domu, jadę do odległego o ponad 52 km garażu. Pomimo stosunkowo dużej ilości czasu do wyjazdu, muszę maksymalnie szybko złożyć motor w jedna całość. Czekając na powrót silnika z zmieniam napęd z zębatkami i łożyska główki ramy. Z tymi ostatnimi idzie (jak zwykle) ciężko, wybicie starych bieżni wymaga wizyty w serwisie i użycie specjalnego ścigacza.

 

http://img31.imageshack.us/img31/9114/003stmw.jpg

 

http://img534.imageshack.us/img534/6800/004cjn.jpg

 

30 dni do wyjazdu

 

Przychodzi długo wyczekiwany moment – montaż silnika. Przywożę go od Browara. Na „oko”, wygląda OK. – wszystko dokładnie skręcone. Samo włożenie do ramy idzie ekspresowo, po 30 minutach silnik siedzi pewnie na swoim miejscu.

 

http://img263.imageshack.us/img263/3843/005gfb.jpg

 

 

Założenie osprzętu wymaga więcej czasu i  zabawy – masa złączek, śrubek, gumek, cięgien…. Przez 3 kolejne pobyty w garażu, skręcam wszystko w jedną całość i szykuję się do odpalenia. Niejako przy okazji robię „zawodowe” ssanie w jednym z gaźników – akcesoryjne gaźniki mechaniczne od Hesslera, mają je tylko w jednym, w lecie jest OK., ale w ziemie może być problem. Wycinam więc kawałek blaszki, gwintuję pręt i robię małe cudeńko. Wychodzi całkiem nieźle. Oczywiście wszystko z aluminium.

 

http://img20.imageshack.us/img20/4778/006flh.jpg

 

Nareszcie wszystko jest skręcone. Podłączam akumulator, przekręcam kluczyk, naciskam starter i …..  PALI. Silnik chodzi OK, brak dziwnych dźwięków, nie słychać rozrządu, czyli remont i złożenia silnika zostało zrobione właściwie. Czekam, aż silnik nabierze temperatury  i robię krótki przejazd wokół garażu.

Jest dobrze – moto przyspiesza bez dziwnych efektów ubocznych. Wracam do garażu i widzę, że jednak jest mały problem – z gaźników leje się paliwo. Nie zmieniłem o-ringów na zaworkach doprowadzających paliwo i to może być  problemem. Ponownie wyjmuję gaźniki (co w temp. +6 C,  wymaga podgrzania gum mocujących). Rozkręcam i wyjmuję o-ringi.

 

http://img192.imageshack.us/img192/9222/007qas.jpg

 

25 dni do wyjazdu

 

Kupione nowe o-ringi pasują – kiedyś musiałem kilka dni takich szukać w całym Bolesławcu. W Świdnicy jest lepsze zaopatrzenie.

Zakładam je do gaźników, ponownie montuję gaźniki i sprawdzam ewentualne wycieki – jest OK.

Zlot coraz bliżej, więc nie ma czasu na ciągłe poprawki.  Pojawia się jednak inna niepokojąca sprawa i to niezależna ode mnie – cały czas czekam na zimę. Co jakiś czas dzwonię do pozostałej ekipy – oni też lekko się martwią brakiem mrozu i śniegu.

 

20 dni do wyjazdu

 

Motor jest coraz bardziej kompletny, zostało mi mała przeróbka elektryki. Przez 8 lat używania DR`a, zamontowałem w nim całą masę „gadżetów” – czyli gniazda zapalniczki, grzane manetki, woltomierz, termometr, halogen…. Z tego powstawała cała mas różnych nowych, często chaotycznych kabli.

Wyjąłem więc tą całą plątaninę i zrobiłem „nową instalację”, czyli wszystkie dodatkowe elementy będą zasilane za pomocą bezpieczników i  przekaźnika. „Prucie” instalacji zajmuje 4 kolejne pobyty w garażu.

 

http://img196.imageshack.us/img196/8719/008of.jpg

 

Niejako przy okazji montuję elektrozawór, który będzie częścią „instalacji” do smarowania łańcucha. Zawór otwiera się podświetlanym włącznikiem przy kierownicy.

 

http://img715.imageshack.us/img715/2668/009tu.jpg

 

 

15 dni do wyjazdu

 

Moto jest prawie gotowe, założyłem owiewki.

 

http://img577.imageshack.us/img577/2408/010hc.jpg

 

13 stycznia spadł śnieg. Dzwonię do chłopaków, czyli jednak JEDZIEMY !!!

 

 

10 dni do wyjazdu

 

Kolejne wieczory spędzane w zimnym garażu przynoszą widoczne efekty. Moto od strony technicznej jest prawie gotowe. Silnik odpala i radośnie „popierdykuje” w zbyt pusty (już nie ma nawet waty) tłumik, czyli najważniejsze już za mną. Przy okazji przychodzą kurierem mufki ocieplające na kierownice. Szybki montaż i pasują.

 

http://img194.imageshack.us/img194/6646/011gzq.jpg

 

http://img834.imageshack.us/img834/628/012ug.jpg

 

Otrzymuję zdjęcia od Spozo z jego przygotowań. On nie musiał „rozbebeszać” całego motocykla do wyjazdu.

 

http://img26.imageshack.us/img26/9940/013nt.jpg

 

http://img19.imageshack.us/img19/4605/014het.jpg

 

5 dni do wyjazdu

 

Nadchodzi wiekopomna chwila – montaż wózka. Umawiam się z bratem, który pomaga przykręcić wszystko w jedną całość. Zajmuje to 30 minut, po raz kolejny efekt ubiegłorocznych prac Wojtka przy dostosowaniu czeskiego Velorex`a 562 do japońskiego Suzuki DR 800 przynosi radość – wszystko pasuje.

Niejako przy okazji montażu wózka, chcę sprawdzić jego właściwe ustawienie względem motocykla. Rok temu przeżywałem prawdziwe męki na długich prostych, gdy cały zaprzęg z „uporem maniaka” skręcał w prawo….

Teoretycznie wiedziałem jak to zrobić, ale praktycznie, to już gorzej… na szczęście w Świdnicy mieszka motocyklowy „maniak”, czyli Pastor, który też jeździ z wózkiem. Szybki telefon, czy jest u siebie i już jedziemy do sprawdzenia ustawień wózka. Na miejscu krótki opis problemu,  szybka diagnoza i zaczynamy „kręcić śrubki”.

 

http://img41.imageshack.us/img41/4520/015kh.jpg

 

http://img845.imageshack.us/img845/3407/018xkr.jpg

 

http://img839.imageshack.us/img839/8564/019mx.jpg

 

Przy okazji oglądamy najnowsze dzieło Pastora w postaci zaprzęgu jego R 100 GS z  radzieckim wózkiem. Powstająca konstrukcja będzie wykorzystana do lutowego wyjazdu do Rosji.

 

http://img829.imageshack.us/img829/1540/016xy.jpg

 

http://img856.imageshack.us/img856/737/017yh.jpg

 

Po kilku zmianach ustawień i jazdach testowych, mój zaprzęg sprawuje się dużo lepiej. Bez większych problemów, w miarę komfortowo można utrzymać przelotową prędkość 100 km/h.

Czyli sprzęt jest gotowy do wyjazdu, jeszcze tylko pakowanie i można jechać… żeby tylko śnieg i mróz dopisał.

 

http://img41.imageshack.us/img41/9623/020yl.jpg

 

3 dni do wyjazdu

 

Jeszcze tylko wymiana oleju wraz z filtrem, sprawdzenie ciśnienia w kołach i przygotowania są zakończone. Zostały zakupy, pakowanie, i JAZDA !

 

1 dzień do wyjazdu

 

Profilaktycznie biorę w pracy wolną środę, muszę przewieźć wszystkie „graty” z Wrocławia do Świdnicy, zrobić zakupy, zamontować torby i spakować wszystko w jedną całość.

 

http://img545.imageshack.us/img545/5892/021su.jpg

 

O 22 idę spać, umówiłem się z pozostałymi „słoniami” na stacji paliw w Ząbkowicach o 7:30. Mają być Spozo, Gregori, czyli chłopaki z którymi byłem na ubiegłorocznym zlocie + ich kumpel Golfik i znajomy z forum suzukidr - Barteekgo

 

WYJAZD

 

W nocy długo nie mogę zasnąć – w całą noc czułem jak jadę…. Pobudka o 5:00, krótkie śniadanie, ubieranie (nie za grubo, żeby się nie spocić) i maszeruje do garażu. Tam ubieram się w docelowe kilka warstwy ubrań i odpalam BIG`osa – silnik zaskakuje od razu - jest radość. Ze Świdnicy wyjeżdżam o 6:50 (późno) i przez Dzierżoniów pomykam do Ząbkowic. Jedzie się bez większych emocji, ale wyraźnie lepiej  przyspiesza i hamuje się bez pasażera w wózku. Bez większych problemów pomykam 100-110 km/h i wyprzedzam nawet kilka aut (nie tylko ciężarowych). Pierwszy raz testuję mufki na kierownicy. Zgodnie z opisem można w ich jechać w letnich rękawiczkach. Teraz po włączeniu grzanych manetek, szybko i mocno się rozgrzewają. Zaczynają niemal parzyć, więc muszę je co jakiś czas wyłączać.

Dojeżdżając do Ząbkowic widzę jadącego z daleka czerwonego DR 800 – czyli Barteekgo jest szybszy ode mnie. Po chwili jestem już na stacji, dojechali wszyscy zdeklarowani wcześniej „elefantowcy”.

 

http://img19.imageshack.us/img19/856/022ghmi.jpg

 

Szybkie przywitanie i umawiamy się na następne tankowanie na granicy w Kudowie.  Od tego momentu pomykamy w grupie 5 sprzętów. Przy okazji postoju oglądam swoje dłonie – mam małe pęcherze od gorących manetek.

Odcinek pomiędzy Zębowicami, a Kudową zaczyna się w bezśnieżnej scenerii. Jednak im bliżej Zieleńca, tym więcej śniegu. Na szczęście są to jedyne odczuwalne oznaki zimy, przez ciepłe ubranie nie czuje się chłodu. Coraz lepiej radzę sobie w jeździe z wózkiem, lewe zakręty i proste odcinki pokonuje z łatwością. Jedynie prawe zakręty wymagają więcej skupienia i techniki. W ubiegłym roku jazda z wózkiem na prostych odcinkach była ciągłą walką o prosty tor jazdy.

Do Kudowy dojeżdżamy około 9. Stwierdzam, że mam mały problem techniczny, wolne obroty są zbyt niskie, a po zaparkowaniu motocykla, widzę pod silnikiem plamy oleju na jezdni. Sprawdzam stan oleju – jest dużo powyżej górniej granicy – chyba przelałem. Tankujemy sprzęty, chłopaki piją kawę i korzystają z toalety, co w przypadku Golfika wymaga niemal cyrkowych umiejętności przy zdejmowaniu zimowych, motocyklowych spodni.

 

http://img207.imageshack.us/img207/5305/023vj.jpg

 

Po 20 minutowym przestoju, lecimy dalej w stronę Hradec Kralove. Mijamy szybkim tempem kolejne czeskie miasteczka. Jesteśmy niżej i śniegu jest coraz mniej. Na szczęście mróz trzyma nadal i nie ma opadów śniegu, czy też jeszcze bardziej uciążliwego deszczu.

Po osiągnięciu Hradca, wjeżdżamy na ekspresówkę i lecimy w stronę Pragi. Śniegu jest niestety coraz mniej…. Jedzie się nadal bardzo dobrze – na prostych mam 110-120km/h. Błogi stan zakłóca jedynie awaryjne zatrzymywanie się na poboczu dla przymocowania mojej łopaty do śniegu, która odczepiła się od wózka w czasie „szybkiej” jazdy.

Pragę osiągamy szybko i bez przestojów kierujemy się na Pribram. Jazda po obwodnicy Pragi zaprzęgiem o szerokości auta i słabej (z powodu ubrań), możliwości obserwacji otoczenia, jest mało przyjemne i wymaga szczególnej uwagi na wielopasmowych jezdniach, szczególnie na zakrętach.

Tuż za Pragą kolejny szybki postój dla poprawienia odczepiającej się łopaty… przy okazji pomagamy Spozo w jego ogrzewanym prądem ubiorze.

 

http://img42.imageshack.us/img42/4623/024ryc.jpg

 

Po minięciu obwodnicą Pribram kierujemy się na Strakonice. Zaczyna nam doskwierać głód ….. ale są pozytywne strony – jest coraz więcej śniegu na poboczach.

 

http://img816.imageshack.us/img816/1/024nq.jpg

 

Około 13:30 zatrzymujemy się na obiad w przydrożnej hospodzie, jest to ta sama knajpa w której jedliśmy w  ubiegłym roku. Przy „manewrze” parkowania, Barteekgo kładzie sprzęta na śniegu.

 

http://img690.imageshack.us/img690/209/025vr.jpg

 

Efekt – lekka wgniotka na kufrze i stelażu. Po ustawieniu sprzętów w odpowiedniej od siebie odległości (w przypadku ewentualnego upadku jednego z nich), zbiorowe zdjęcie.

 

http://img855.imageshack.us/img855/5020/026gw.jpg

 

Jak to w Czechach zamawiamy standardowo smażony ser, a ja dodatkowo gulasz z bułką. Jedzenie smaczne, tanie i szybko podane. Możemy chwile odsapnąć i się ogrzać. Korzystamy po kolei z toalety, nie wiadomo kiedy będzie następna okazja. Po 40 minutach znowu siedzimy na motorkach i jedziemy dalej, ale tylko do Strakonice, gdzie tankujemy.

Na stacji mały problem – obsługa nie potrafi sobie poradzić z kartami płatniczymi i Gregori musi płacić gotówką. Na szczęście dla reszty robi małą zadymę  i reszta już normalnie płaci kartami….

W drodze powrotnej, na pewno nie będziemy tam tankowali ! Po wyjeździe z miasta zaczynają się górki, strome podjazdy, a droga jest węższa.

Do prawych zakrętów muszę często redukować do 2 biegu. Mam kilka ciekawych sytuacji, gdzie z naprzeciwka leci auto, a ja nie mogę się zmieścić w zakręcie na swoim pasie ruchu. Później Golfik mówi, że czasami robiło mu się gorąco widząc moją „walkę” na zakrętach.

 

http://img36.imageshack.us/img36/8111/026mq.jpg

 

Dojeżdżając do przejścia granicznego w Straźny, widzimy bliskość Niemiec po… budynkach z napisami „Neue Madchen”, „Pussycat Madchen”, …. ot taka lokalna ciekawostka. Kolejne „Madcheny” widzimy jak stoją przy drodze. Granicę przejeżdżamy bez żadnych emocji, ot kilka pustych budynków i stacja benzynowa. Po niemieckiej stronie, droga jest wyraźnie szersza i lepiej odśnieżona. Przy najbliższej zatoczce zatrzymuje się do włączenia kamery, a chłopaki robią sobie zdjęcia przy ponad 2 metrowych zaspach.

 

http://img4.imageshack.us/img4/6531/026vm.jpg

 

http://img20.imageshack.us/img20/7430/026lo.jpg

 

Ciekawe jak jest gdy pada śnieg … Lecimy w kierunku Loh, zostało już tylko około 60 km. Przez cały czas nie widzimy żadnych motocykli…. Czy na pewno przyjechaliśmy we właściwym czasie na zlot ??

Na 15 km przed zlotem doganiamy ekipę 3 niemieckich motocykli. Szybko je wyprzedzamy i lecimy z przodu. Jest potencjalnie inny problem - pomimo górskiego „klimatu” widzimy coraz mniej śniegu. Przez chwilę boję się, że na zlocie będziemy się rozbijać namiotami na trawie.

Chłopaki coraz lepiej odkręcają swoje solówki, a ja „telepię” się z tyłu… Po kilku kilometrach dojeżdżamy do wąskiej drogi, która jest zamknięta dla ruchu samochodów, czyli jesteśmy prawie na miejscu. Włączam kamerkę i pomykamy dalej. Pojawił się znów śnieg (i to w znacznej obfitości) i czuje się mróz – czyli jest OK.!

Pod bramę dojeżdżamy około 16:30, jesteśmy później niż w ubiegłym roku. Dojeżdżając pod bramę widzę znajomego z poprzedniego roku – Francuza których przyjechał wówczas mega zaprzęgiem BMW R 100 RT z wózkiem i napędami na wszystkie 3 koła. Niestety jestem sprawcą małego wypadku, nie zauważam stojącego motka jakiegoś Niemca i uderzam w niego wózkiem. Efekt – łamię sobie błotnik kosza. Jemu na szczęście nie zrobiłem żadnego „kuku”. Po zejściu z motorka, szybkie zdjęcie przy napisie powitalnym i niemal biegnę do kas.

 

http://img441.imageshack.us/img441/5863/027we.jpg

 

Teraz liczy się każda minuta, ludzi jest bardzo DUŻO, a miejsca MAŁO. W ubiegłym roku byliśmy o 15 i był problem z wolnym miejscem pod namioty. Teraz może być jeszcze gorzej. Po zakupie wejściówki (pedalska objemka na rękę + folder z naklejką + malutka blacha z cyframi 2012) za 20 euro, znowu biegnę do motorka. Krzyczę do reszty ekipy, że jadę w to samo miejsce co w ubiegłym roku.

Odpalam sprzęta i cisnę zaraz za bramą drogą w lewo. Zaczynają się małe kałuże, a siedzący z boku Niemcy krzyczą ”Mehr Gas !”, więc koleiny z wodą przejeżdżam z manetką na max`a. Myślałem, że to tylko jedno takie miejsce z błotem w lesie…. Jadę już spokojnie dalej, ale widzę, że przede najlepsze dopiero się rozpoczyna - błotne rozlewisko. Zrobił się mały korek, bo inne zaprzęgi z koszami zaryły się po osie i nie mogą ruszyć z miejsca. Wypychamy więc po kolei ich 3-4 sprzęty. Wszystko wydaje się opanowane, ale z tyłu słyszę jak coś głośnio i szybko jedzie. Z zakrętu wyłania się MZ Trophy z wózkiem i 3 niemiaszkami. Nie mają szans żeby się zatrzymać. Kierowca próbuje mnie ominąć, ale ładuje mi w wózek. Tym razem tracę tylnią lampę, a sam błotnik ledwo się trzyma. Po chwili przybiega jeden z Niemców i pyta się ile kosztuje lampa… idiota…. krzyczę, że o pieniądzach pogadamy później, a teraz żeby pomógł mi wyjechać z bagna. Wspólnymi siłami wyjeżdżam z błota, ale czuję że nie mogę wbijać biegów, silnik jest tak rozgrzany, że sprzęgło się ślizga… Kolejny problem. W końcu wyjeżdżam na (w miarę) równy teren, gdzie w ubiegłym roku mieliśmy obozowisko. Ludzi od cholery, a miejsca zero. Co prawda jest kilka wolnych placyków, ale leży na nich hałda śniegu wysokości 2 metry, czyli aby rozbić namioty potrzeba kilka godzin wachlowania białego puchu.

 

http://img849.imageshack.us/img849/5890/027su.jpg

 

Po chwili dojeżdżają do mnie chłopaki, oni też nie mieli łatwiej przeprawy. Spozo leżał na boku w bagienku, Barteekgo też się wyłożył, aż odpadł mu  tankbag, Gregorij jakoś przejechał, a Golfika asekurowała cała ekipa. Jesteśmy więc wszyscy, ale miejsca nadal brak. Pomagam poustawiać chłopakom motorki, a później każdy z nas biegnie w inną stronę szukać miejsca na namioty, gdzie pochylenie stoku umożliwi ich rozstawienie Robi się coraz ciemniej. Biegamy niemal po całym zlocie. Ja lecę do lasku po lewej stronie od błotnej przeprawy. Już w ubiegłym roku chciałem zobaczyć jak tam wygląda teren. Po chwili jestem na całkiem obiecującej polance – płasko, mało namiotów, możliwy dojazd. Małe ale – trzeba ponownie pokonać bagienko. Wracam do chłopaków, mówię że jest fajnie miejsce, ale trzeba szybko działać, dopóki jest wolne. Oni nie znaleźli niczego. Chwila zastanowienia, kto jedzie pierwszy. Uzgadniamy, że ja z Gregori lecimy jako ”awangarda”, a reszta pomaga w przeprawie. Po postoju na mrozie, sprzęgło znowu działa. Odpalam silnik i jadę. Za mną Gregori, a reszta idzie jako wsparcie. Przez bagno przebijam się na pełnym gazie, nie używając zbyt dużo sprzęgła. Do ostrego zwrotu w prawo wszyscy pomagają mi przestawić zaprzęg. Brnąc w błocie, wspólnym siłami ustawiamy sprzęta do dalszej jazdy. Jadący za mną Gregori nie potrzebuje aż takiej pomocy. Do przestawienia jego BMW R 1150 GS (z przodem od LC4) nie potrzeba aż takiej siły.

 

http://img859.imageshack.us/img859/7233/028ja.jpg

 

 

Powoli wspólnymi siłami 2 motki dojeżdżają na miejsce. Jeszcze nikt nie zajął upatrzonej wcześniej miejscówki pod namioty. Wbijamy sprzęty w zaspy, Gregori zostaje do przygotowania miejsca pod namioty, a ja na biegnę do reszty ekipy. Robi się już naprawdę ciemno. Chłopaki nadal są w tym samym miejscu. Spozo wsiada na BM`ke Golfika i w asyście pozostałych rusza przez bagienko. Jedzie  dosyć sprawianie. W najgorszym błocie wspólnie nadrzucamy motorek. Krzyczę do Spozo, żeby jechał cały czas prosto i żeby dał mi klucze od jego sprzęta – spróbuję nim dojechać, żeby nie tracić czasu.

Czyli został już tylko do przerzutu 2 motki. Wsiadam na BM`ke Spozo, przez mufki dłuższą chwilę szukam przycisku rozrusznika – motorki ze znakiem śmigła mają wszystko inne…. W końcu znajduję przycisk rozrusznika i jadę. Za mną jedzie Barteekgo swoim BIG`osem. No, muszę przyznać, że jazda F 800 jest lekka, miła i przyjemna. Bez większych problemów przebijam się po błocie, tylko na ostrym zakręcie w prawo, chłopaki nadrzucają mi tył. Barteekgo z pomocą pozostałych, jedzie tez bez większych problemów. Po 30 minutach wszyscy jesteśmy na miejscu. Szybka decyzja – ja z Gregori szykujemy miejscówkę, a reszta idzie po słomę (jeżeli jeszcze jest do kupienia). Wyciągam swoją, nową łopatę do śniegu (made in Serbia) i zaczynam wachlować. Śniegu jest 40 cm i do tego jest zmrożony. Idzie ciężko, zaczyna pękać szufla. Po chwili jestem rozgrzany, ściągam moto kurtkę i wachluję nadal. Jest mi gorąco, biegnę do motorka napić się herbaty. Po jakimś czasie wracają chłopaki z 4 buntami słomy – starczy do  każdego z namiotów.

 

http://img688.imageshack.us/img688/4171/029nd.jpg

 

Do szczęścia potrzeba jeszcze drewna do rozpalenia ogniska. Idą po niego Gregori ze Spozo. Ja nadal „walczę” z rozstawieniem namiotu. Jest już całkiem ciemno i mroźno. Nie czuję jednak tego, namiot jest już prawie gotowym, wróciły chłopaki z drewnem. Grigorij rozpala ognisko i ustawia zestaw do przyrządzenia „przełęczówki”, czyli najlepszego napoju do biesiadowania na Elefancie. W końcu małe odprężenie, siadamy wokół ogniska i się grzejemy. Przełęczówka jest prawie gotowa, piecze się mięsko.

 

http://img191.imageshack.us/img191/1377/030qb.jpg

 

 

Teraz możemy spokojnie się rozejrzeć dookoła. Obok nas są rozłożeni Niemcy i Włosi. Dzięki ekstremalnym warunkom atmosferycznym, można zobaczyć różne nacje jak sobie radzą w trudnych sytuacjach. Niemcy wyposażeni w wszystko, równo rozstawione namioty, duże ognisko z wiszącym nad nim grillem, popijają „zimowe” napoje, ale zimne. Obok słowianie (czyli my), zajmujemy mniej miejsca od Niemców, namioty mniejsze, ognisko również. Ale za to mamy gorącą przełęczówke. Zero stresu. No i Włosi, niewysocy, ciemna karnacja, kręcone  włosy…. zero przystosowania do panujących warunków,  namioty duże, ale krzywo stoją, bez słomy pod spodem. Ubrani w obszerne zimowe ubrania, wyglądają jak krasnoludki. Ognisko rozpalili na śniegu, który topiąc się ciągle gasi ogień… coś tam popijają. Nie wytrzymuję i pomagam rozpalić im ognisko. Italianie mają jednorazowego grilla  (sklepowa aluminiowa tacka z mięsem). Przynoszę im suche gałęzie + kilka płonących kawałków z naszego ogniska. Tłumacze, że zanim kupią sobie drzewo, pożyczę im nasze. Oni, że nie ma potrzeby, bo w sumie dopiero jutro będą chcieli rozpalać ognisko i nie będą dzisiaj kupowali drewna. Przyjechali dzisiaj z Milanu, są pierwszy raz na zlocie. Dziękując podają do mi do picia wino…. zimne… Częstuję ich przełęczówką, są niemal zachwyceni. Z pomocą przychodzą też Niemcy, po chwili ognisko płonie, ale sami Włosi gdzieś idą. Pewnie po grzane wino pod bramę. Zabieram więc nasze drewno i idę porozmawiać z Niemcami. W sumie sąsiedni naród i będzie wesoło. Chłopaki przyjechali z rejonu Stutgardu. Jeden z nich mówi po Czesku i tłumaczy jak będąc w Poznaniu widział piękne dziewczyny… jego rodzice wyjechali z Czech, a on wychował się w Niemczech. Pod wpływem napojów energetyzujących rozmowa idzie gładko i nie ma problemów ze zrozumieniem. Drugi Niemiec tłumaczy, że jego dziadkowie pochodzą ze Strzegomia i często zachęcali go do odwiedzenia Breslau. Tłumacze, że teraz Breslau nazywa się Wrocław. Wszystko na wesoło, zero stresu. Do późnych godzin rozmawiamy o „wędrówkach ludów” po II wojnie, przewadze techniki motocyklowej lat 80/90 nad obecnymi konstrukcjami, konfliktom zbrojnym w Iraku i Afganistanie. Łazimy z latarkami oglądając motocykle…. Do namiotu wracam około 1 w nocy i z małymi problemami wchodzę do wszystkich 3 śpiworów. Z czapką na głowie zasypiam jak małe dziecko. Dzień był udany.

 

Pobyt

 

Noc minęła spokojnie, nikt nie jeździł po zlocie między namiotami i nie kręcił silników aż do odcięcia. Nad ranem słychać było rozmowy rozgrzewających się Włochów i głośne śmiechy Niemców. Z naszej ekipy, Gregorij jako pierwszy wstał około 8 i zaczął rozpalać na nowo ognisko.

 

http://img841.imageshack.us/img841/1546/031dr.jpg

 

Ja musiałem dłuższą chwilę myśleć nad trafnością decyzji o szybki wstawaniu. W śpiworach było ciepło, a na zewnątrz lodowato. Jednak fizjologia zwyciężyła. Musiałem skorzystać z toalety. Ubranie się w lodowate ubranie motocyklowe,  poszło całkiem sprawnie, ale zakładanie zmrożonych butów wymagało dłuższej chwili. Dzisiaj oprócz biesiadowania przy ognisku i oglądania przybyłych sprzętów, zamierzałem znaleźć sprawców wczorajszego połamania mojej lampy i wyregulować gaźniki, żebym w drodze powrotnej nie musiał pilnować wolnych obrotów manetką.

 

http://img341.imageshack.us/img341/2863/032fh.jpg

 

http://img706.imageshack.us/img706/2425/033bk.jpg

 

 

Po porannym posiłku (Spozo wyjął przygotowanego wcześniej w kraju królika) i wypiciu świeżej porcji przełęczówki, wyruszyliśmy na teren zlotu.

 

http://img594.imageshack.us/img594/6475/035cy.jpg

 

http://img718.imageshack.us/img718/1161/036cg.jpg

 

Od samego początku widzimy różne i różniaste motocykle przygotowane do zimowych warunków.

 

http://img208.imageshack.us/img208/3389/037ocs.jpg

 

http://img821.imageshack.us/img821/3844/038gt.jpg

 

Większość zlotowiczów rozstawiła namioty w formie mniejszych, lub większych obozowisk.

 

http://img862.imageshack.us/img862/574/039tc.jpg

 

Często były ozdobione różnymi gadżetami, już z daleka, na ich podstawie widać było, ze większość to prawdziwi faceci. Wszyscy byli ubrani odpowiednio do aury. Cześć osób (szczególnie Niemcy) miała na sobie katanki z cała masą naszywek. Stali bywalcy zlotów słoni, noszą odznaki zlotowe, które wzajemnie pospinane tworzą pokaźne wisiorki. Wszędzie można odczuć luźny i bezkonfliktowy klimat.

 

http://img825.imageshack.us/img825/8784/040dj.jpg

 

Oczywiście, łatwiejszej wymianie poglądów sprzyjają napije „energetyczne”, dzięki którym bez większych problemów można nawiązać nowe znajomości.

Początek zwiedzania zaczynamy od miejsca wczorajszej „walki z błotem”. Dzisiaj wszystko jest zamarznięte, ale po stojących w okolicy sprzętach, widać ze nie tylko my mieliśmy wczoraj problemy.

 

http://img35.imageshack.us/img35/7927/041jta.jpg

 

http://img705.imageshack.us/img705/7551/042hd.jpg

 

http://img15.imageshack.us/img15/7682/042mld.jpg

 

http://img837.imageshack.us/img837/6428/043aat.jpg

 

http://img201.imageshack.us/img201/8340/043xr.jpg

 

http://img855.imageshack.us/img855/7900/044xqb.jpg

 

http://img687.imageshack.us/img687/2262/046wn.jpg

 

 

W tym rejonie mięliśmy rok temu swoje obozowisko. Na starym miejscu widzimy znajomą załogę z Rosji na swoich przerobionych sprzętach.

 

http://img6.imageshack.us/img6/1694/047pat.jpg

 

http://img571.imageshack.us/img571/9392/048qd.jpg

 

 

Powoli i bez pośpiechu oglądamy teren zlotu. Kierujemy się w stronę głównej bramy, żeby spróbować grzanego wina.

 

http://img259.imageshack.us/img259/6646/046vp.jpg

 

http://img690.imageshack.us/img690/8371/046thw.jpg

 

http://img96.imageshack.us/img96/4562/049lo.jpg

 

http://img17.imageshack.us/img17/2306/050ub.jpg

 

http://img534.imageshack.us/img534/8622/051gn.jpg

 

http://img33.imageshack.us/img33/272/052sx.jpg

 

http://img651.imageshack.us/img651/4096/053se.jpg

 

http://img221.imageshack.us/img221/4954/054eugt.jpg

 

http://img560.imageshack.us/img560/9878/055bbz.jpg

 

http://img528.imageshack.us/img528/4226/056ae.jpg

 

http://img824.imageshack.us/img824/2700/057jw.jpg

 

http://img80.imageshack.us/img80/7818/058qvw.jpg

 

http://img525.imageshack.us/img525/8992/059lmt.jpg

 

 

Po drodze widzimy kilka sprzętów z Polski i flagę narodową w miejscu gdzie ekipa WRM rozstawiła swoje namioty. Chłopaki są chyba najstarszymi załogantami z kraju, którzy co roku jeżdżą na Elefanta.

 

http://img402.imageshack.us/img402/8229/060eg.jpg

 

http://img15.imageshack.us/img15/1937/061du.jpg

 

http://img195.imageshack.us/img195/8949/062zs.jpg

 

http://img140.imageshack.us/img140/4927/062vm.jpg

 

 

Po samą bramą spotykamy znajomego Francuza. W tym roku przyjechał na KLX`em, ale oczywiście z wózkiem. Cykamy wspólną fotkę.

 

http://img507.imageshack.us/img507/5984/063i.jpg

 

http://img803.imageshack.us/img803/2028/063v.jpg

 

http://img842.imageshack.us/img842/6021/064oh.jpg

 

 

Niejako przy okazji spotykamy kolejnych Polaków. Przyjechała ekipa ze Śląska, organizatorzy zimowego zlotu Pingwina. Jest wśród nich Diabeł, który robi pokaz strzelania z rury.

 

http://img221.imageshack.us/img221/9576/065go.jpg

 

http://img715.imageshack.us/img715/7747/066go.jpg

 

http://img41.imageshack.us/img41/7681/067mm.jpg

 

Po przywitaniu się, idziemy w końcu napić się zlotowego winka. Przed samym „bistro” mijamy kolejnych zlotowiczów, którzy odpoczywają przy wydumce z silnikiem KTM LC8.

 

http://img35.imageshack.us/img35/2065/068jv.jpg

 

http://img696.imageshack.us/img696/6724/069ag.jpg

 

http://img585.imageshack.us/img585/4784/070rj.jpg

 

 

Winko jest gorące i bardzo słodkie.

 

http://img221.imageshack.us/img221/504/071vd.jpg

 

 

Wypijamy po kubku i wracamy na teren zlotu.

 

http://img718.imageshack.us/img718/738/072wp.jpg

 

http://img94.imageshack.us/img94/8963/073ng.jpg

 

http://img217.imageshack.us/img217/5891/074gx.jpg

 

http://img802.imageshack.us/img802/9382/075ts.jpg

 

http://img854.imageshack.us/img854/9396/076hf.jpg

 

http://img809.imageshack.us/img809/1696/077vx.jpg

 

 

Znowu chodzimy między zlotowiczami oglądając i fotografując sprzęty. Nagle naszą uwagę przykuwa pojazd będący skrzyżowaniem motocykla, quada, kosiarki do trawy. Napędzany jest z butli w kształcie gaśnicy. Głośno, po polsku wyrażamy swoją aprobatę dla rozwiązań technicznych. Kierowca odkrzykuje po polsku, że „jedzie na gazie”. Po głosie poznaję Zielaka ze Zgorzelca.

 

http://img827.imageshack.us/img827/5889/078uk.jpg

 

http://img542.imageshack.us/img542/6255/079jx.jpg

 

 

Człowiek, który od zawsze kojarzył mi się ze zlotami i który kilkanaście lat temu żegnał jednych z pierwszych Polaków jadących na Eleganta. Idziemy w kierunku jego miejscówki. Na dzień dobry Zielak głośno wyraża dezaprobatę dla mojego opisu ubiegłorocznego zlotu , w miejscu opisującym jego choppera z silnikiem Zaporożca…. No, cóż kiedyś tak widziałem jego sprzęta.

Rozmawiamy kilkanaście minut i po chwili idziemy dalej z kierunku najniższego miejsca zlotu.

 

http://img209.imageshack.us/img209/6931/080ie.jpg

 

http://img221.imageshack.us/img221/9939/081nm.jpg

 

http://img835.imageshack.us/img835/3590/082ok.jpg

 

http://img171.imageshack.us/img171/6053/083nt.jpg

 

http://img812.imageshack.us/img812/5361/084ju.jpg

 

http://img35.imageshack.us/img35/4978/085rs.jpg

 

http://img254.imageshack.us/img254/9140/086j.jpg

 

http://img821.imageshack.us/img821/8041/087wl.jpg

 

http://img259.imageshack.us/img259/2001/088fal.jpg

 

 

Znajduje się tam kilka stoisk z gadżetami i węzeł sanitarny.

 

http://img811.imageshack.us/img811/5697/089pj.jpg

 

 

Kupujemy kilka gadżetów i odpoczywamy przy stoisku z piwem. Gdzieś zapodział się Barteekgo, czekamy bezskutecznie na niego kilkanaście minut. Przed nami „ciekawy” podjazd pod górkę, gdzie cały coś się coś dzieje. Jedni jadą w dół, inni w górę. Co chwila ktoś leży, ale inni go podnoszą.

 

http://img163.imageshack.us/img163/1520/090dq.jpg

 

http://img84.imageshack.us/img84/6896/091cw.jpg

 

http://img834.imageshack.us/img834/970/092om.jpg

 

http://img405.imageshack.us/img405/4279/093fe.jpg

 

http://img62.imageshack.us/img62/8472/094dm.jpg

 

http://img600.imageshack.us/img600/33/095lx.jpg

 

http://img52.imageshack.us/img52/9452/096jw.jpg

 

Cały czas przyjeżdżają nowi zlotowicze, chociaż miejsca pod namioty już prawie nie ma.

 

http://img140.imageshack.us/img140/4417/102uc.jpg

 

http://img806.imageshack.us/img806/7655/103gp.jpg

 

http://img215.imageshack.us/img215/4857/101hsu.jpg

 

Często widzimy ludzi w wieku naszych rodziców, jest to zlot międzynarodowy i międzypokoleniowy.

 

http://img832.imageshack.us/img832/3245/097pl.jpg

 

http://img593.imageshack.us/img593/4797/098nh.jpg

 

http://img195.imageshack.us/img195/6430/099bz.jpg

 

http://img408.imageshack.us/img408/6909/100dx.jpg

 

Powoli wracamy do naszych namiotów.

 

http://img191.imageshack.us/img191/5679/104zl.jpg

 

http://img201.imageshack.us/img201/8017/105ei.jpg

 

http://img41.imageshack.us/img41/4020/106we.jpg

 

http://img35.imageshack.us/img35/1426/107of.jpg

 

http://img855.imageshack.us/img855/5873/108vg.jpg

 

http://img204.imageshack.us/img204/8633/109gs.jpg

 

http://img835.imageshack.us/img835/577/110gw.jpg

 

 

Przez całą czas szukam Niemiaszków, którzy zniszczyli mi lampkę…. W końcu znajduję ich sprzęta.

 

http://img684.imageshack.us/img684/756/111pxu.jpg

 

 

Sami Niemcy siedzą przy ognisku i pija piwo, zagryzając wurstami. Idę do nich sam, bo reszta gdzieś się pogubiła. Od razu poznaję kierowcę i przypominam mu się o mojej lampce. Widzę wśród nich konsternacje. Chyba byli wczoraj nietrzeźwi, bo coś długo sobie przypominają o sprawie. Tłumaczę jak było. Jeden z nich coś sobie przypomina o sprawie i chce załagodzić sprawę. Daje mi browara, idzie do swojego sprzęta i odkręca tylnią lampkę. Jest „dziadowska”, ale trudno, niech będzie.

Po kilku minutach jestem przy naszych namiotach, gdzie Barteekgo siedzi przy ognisku. Za jakiś czas przychodzi reszta chłopaków. Przynieśli ze sobą drewno do ogniska.

 

http://img109.imageshack.us/img109/3301/034ng.jpg

 

Jest już pora obiadowa, więc przypiekamy kolejną porcję kiełbasy i nastawiamy nowy garnek „przełęczówki”. Ja tym razem pasuję z degustacja. Zabieram się za regulację gaźników i muszę mieć „czysty umysł”. Akcesoryjne gaźniki do ich regulacji, wymagają zdjęcia baku. Pożyczam od chłopaków wszystkie możliwe klucze i zaczyna się rozkręcanie.

 

http://img215.imageshack.us/img215/98/112hf.jpg

 

http://img85.imageshack.us/img85/4633/113gfi.jpg

 

http://img88.imageshack.us/img88/543/114yvv.jpg

 

 

Po jakiś 15 minutach wszystko jest na wierzchu, odpalam silnik żeby się rozgrzał i po kilku minutach zaczyna się regulacja. Wszystko poszło ok. silnik na wolnych obrotach chodzi płynnie i ochoczo wkręca się na obroty. Jedynym problemem jest moja ręka – poparzona i pocięta, wszystko z powodu ciasnoty przy regulacji. Trudno, jest mróz i nie czuję bólu. Niejako przy okazji „naprawiam” błotnik kosza. Do domu powinienem dojechać.

 

http://img62.imageshack.us/img62/6849/121jw.jpg

 

http://img600.imageshack.us/img600/1386/122qz.jpg

 

 

Cały czas dojeżdżają nowi zlotowicze, którym pomagamy przejechać przez śnieg.

 

http://img28.imageshack.us/img28/4138/115rn.jpg

 

 

Teraz bez przeszkód mogę wrócić do biesiadowania. Siadam przy ognisku i zaczynają się Polaków rozmowy…. Każdy z nas ma cos ciekawego do opowiedzenia.

 

http://img163.imageshack.us/img163/9475/117cl.jpg

 

http://img15.imageshack.us/img15/8889/119oi.jpg

 

Golfik jeździ karetka pogotowia, Gregorij i Spozo hodują tysiące kurczaków, a Barteekgo prowadzi bloga www.bartosikowie.blogspot.com i planuje wycieczkę dookoła świata. Ja z kolei buduję drogi.

Do naszego ogniska, przychodzi jeden z Niemców, którzy dzisiaj przyjechali. Uli jeździ na 25 letniej BMW R 100 z wózkiem.

 

http://img37.imageshack.us/img37/9346/116wz.jpg

 

Wraz z nim jest jego trzech synów, którzy w nocy robią małe „show-snow

 

http://img813.imageshack.us/img813/2408/118n.jpg

 

 

Do późnych godzin rozmawiamy przy ognisku planując kolejne wspólne wyjazdy. Niejako przy okazji czekamy na przyjazd RedDog`a, który samotnie jedzie z Polski na Elefanta.

Jutro zamierzamy wyjechać i jak w poprzednim roku, nocować w hotelu Sewastopol w Pribram. Jest to już niemal tradycja. Zawsze lepiej jest mieć trochę czasu z zapasie w przypadku nagłego załamanie pogody i opadów śniegu. Po północy kończymy rozmowy i zbieramy się do spania. Po wejściu do śpiworów, dzwoni RedDog, że stoi pod bramą. Bartego i Gregori poszli go odebrać.

 

POWRÓT

 

Od rana po raz kolejny Włosi hałasują. Ale tym razem słychać jak się pakują. Zeszło im kilka godzin. Zaczęli po ciemku (pewnie około 5), a skończyli około 9. Cały czas głośno rozmawiając. My zaczęliśmy się budzić po 7. Jak wczoraj, Gregori wstał pierwszy i rozpalił ognisko. Reszta powoli wychodził z namiotów. Ja leżałem przez długi czas w ciepłym śpiworze i myślałem, czy na pewno warto jest wstawać. W końcu nastała chwila ubrania i wyjścia z namiotu. Znowu z niemałym trudem ubrałem buty i rozejrzałem się dookoła. Po Włochach został udeptany śniegi i kawałki słomy. Inni zlotowicze też się powoli pakują. Niektóry przyjechali wczoraj wieczorem, a dzisiaj już wyjeżdżają. Spoko wyjął kolejna porcję mięsa, tym razem wołowinkę. Oczywiście super przyprawiona. Dłuższą chwilę smaży się na grillu. Ale efekt jest wyśmienity – smakuje świetnie. Przy ognisku rozmawiamy z RedDog`iem, spał najdłużej, ale nadal wygląda na zmęczonego.

 

http://img703.imageshack.us/img703/9007/119an.jpg

 

 

Jechał przez Klatovy, a granicę przekraczał w Żelaznej Rudzie – efekt – musiał jechać po całkowicie zaśnieżonej drodze. Jazda w nocy samemu wymagała dużego samozaparcia !  Powoli zaczynamy pakować swoje obozowisko.

 

http://img835.imageshack.us/img835/8284/123paq.jpg

 

http://img208.imageshack.us/img208/9612/124fpb.jpg

 

Po 2 godzinach jesteśmy gotowy do drogi.

 

http://img4.imageshack.us/img4/7076/120hn.jpg

 

http://img204.imageshack.us/img204/2892/125nw.jpg

 

 

Wypycham nawzajem motorki z zasp i ustawiamy do kierunku jazdy. Oczywiście wyjeżdżamy wzajemnie się asekurując. Gregori jedzie jako pierwszy, ja za nim, a później Spozo, Golfik i Barteekgo. RedDog zostawił wczoraj sprzęta na górze. Solówki jadą bez większych problemów, chociaż jazda po drodze pokrytej lodem wymaga dużej uwagi. Ja na wąskiej drodze muszę co chwila stawać z powodu mojej szerokości. Żeby móc jechać, muszę przestawiać stojące obok motorki. Na szczęście cały czas mogę liczyć na pomoc zlotowiczów. Przeprawa przez błoto w lesie, też wymaga współpracy innych.

 

http://img17.imageshack.us/img17/144/126wh.jpg

 

 

Motor jadąc w koleinach zakopuje się w błocie, jak 2 dni wcześniej, ale wydatna pomoc innych pomaga wydostać się z opresji. Dojeżdżając do bramy głównej słyszę Polskie głosy. To ekipa z Lublina. Po chwili rozmowy, pytają, się czy to my zrobiliśmy film z ubiegłorocznego wyjazdu. Po obejrzeniu naszego filmu zdecydowali się na wyjazd na zlot. Internet to jednak potęga. Mijając bramę odwijam manetę na max`a, w końcu wyjechałam z lasu. Zaprzęg w ciągłym drifcie jedzie do przodu. Jest radość!  Wyjeżdżamy na główną drogę, zatrzymujemy się w wolnym miejscu. Cykamy kilka fotek i ubieramy się do jazdy.

 

http://img641.imageshack.us/img641/83/127jr.jpg

 

 

Zaczyna padać drobny śnieg. Niejako przy okazji oglądamy starsze małżeństwo na dwóch R 80 i R 100 GS z koszami. Fajna sprawa, może kiedyś my też tak będziemy jeździli ….

 

http://img26.imageshack.us/img26/1360/128qdz.jpg

 

http://img16.imageshack.us/img16/4600/129td.jpg

 

http://img338.imageshack.us/img338/1656/130uj.jpg

 

http://img843.imageshack.us/img843/5762/131ww.jpg

 

http://img442.imageshack.us/img442/1319/132nl.jpg

 

http://img822.imageshack.us/img822/2496/133ja.jpg

 

http://img651.imageshack.us/img651/7439/134bj.jpg

 

 

Po ubraniu odpalamy sprzęty i opuszczamy rejon zlotu. Mijamy długi sznur zaparkowanych motocykli. Zewsząd pieszo idą „cywilni” zwiedzający. Bez większych problemów jedziemy w stronę granicy z Czechami. Po kilku kilometrach wjeżdżamy w coraz wyższe partie drogi. Mróz jest wyraźnie coraz większy. Jadę jako pierwszy i nadaję tempo. Po godzinie mijamy granicę i jesteśmy w Czechach. Lecimy nadal wąską, pełną zakrętów droga. Wyprzedzamy nawet kilka pojazdów. Zatrzymujemy się dopiero w Strakonicach na tankowaniu. Chłopaki, mówią, że jadąc za mną w prawych zakrętach czuć za mną zapach palonej gumy. Sytuacja jest jasna – błotnik wózka trze o krawędź opony. W sumie nie ma problemu, opona ma na krawędzi ma dobrze ponad centymetr grubości i nie ma możliwości jej przetarcia. Barteekgo i RedDog, mówią, że lecą dzisiaj do Polski. Czyli do hotelu w Pribram jedziemy w czterech. Niejako przy okazji żegnamy się. Droga do Program mija bez większych emocji. Droga robi się coraz szersza i ma coraz mniej zakrętów. Jedzie mi się dużo lepiej. Długie proste z wózkiem to jest to ! Przed samym Pribram zaczyna się ekspresówka. Po chwili zjeżdżamy (w efektownym dymie z trącego koła w wózku) do miasta, a reszta ekipy (Barteekgo i RedDog) leci dalej na Pragę do Polski (do Wrocka dojechali o 22). Do centrum miasta dojeżdżamy po kilkunastu minutach, parkujemy pod hotelem, a chłopaki idą na zwiad.

 

http://img17.imageshack.us/img17/520/135rc.jpg

 

 

Po chwili wracają, jest wolny pokój, ale będzie gotowy za godzinę, Niestety bar jest w remoncie i na obiad musimy iść na rynek. Wjeżdżamy motorkami na podwórko hotelu i idziemy na obiad.

 

http://img810.imageshack.us/img810/6856/137bgj.jpg

 

 

Miasto jak to w Czechach, bez ludzi na ulicach. Wchodzimy do jednej z knajp i jesteśmy świadkami dziwnego zdarzenia. Jeden z klientów na nasz widok kładzie się na ziemi (?? ) Dziwna sytuacja. Po chwili wstaje i wszyscy się śmiejemy. Jest wesoło. Niestety nie mają nic do jedzenia, tzn mają, ale tylko trzy kiełbasy, a nas jest czterech….. Właściciel pokazuje, gdzie jest następna knajpa z jedzeniem. Idziemy, znajdujemy indyjską restaurację. Wygląda ciekawie, wchodzimy, zamawiamy jedzenie i coś do picia. Po chwili już jemy – jest ciekawie podane i całkiem smaczne. Piwo jest normalne, czyli dobre.

Po obiedzie wracamy do motorków, nosimy ubrania do pokoju i korzystamy z łazienki. W końcu możemy się normalnie umyć. Odpoczywamy 2 godziny i idziemy ponownie do miasta na kolacje. Tym razem do pizzerii. Najedzeni i napojeni wracamy do hotelu.

 

http://img856.imageshack.us/img856/8900/136st.jpg

 

 

Przed snem robimy podsumowanie dnia i zasypiamy, pomimo hałasu dziewczyn z sąsiednich pokoi….

 

DO KRAJU

 

W nocy Spozo otwiera okno, bo jest mu gorąco. Fakt, dziwnie się czujemy w ciepłym pomieszczeniu. Wstajemy o 8, jemy szybkie śniadanie, pakowanie i o 9 jesteśmy już w drodze.

 

http://img822.imageshack.us/img822/4936/138cq.jpg

 

 

W czasie drogi jest od +2 do -7 ciepła. Szybkim tempem dojeżdżamy do Pragi, później odbijamy na Hradec Kralove i lecimy w kierunku Kudowy. Pomimo zimna, jedzie się całkiem przyjemnie. Jadę jako pierwszy i nadaję tempo. Średnia przelotowa to 110/120. Po regulacji obrotów na zlocie, na skrzyżowaniach nie muszę trzymać ręki na gazie. Silnik nie gaśnie. Jazda robi monotonna, więc chłopaki od czasu do czasu mnie wyprzedzają. Przed Hradec Kralove zjeżdżamy z autostrady i robi się ciekawiej. Znowu zakręty i można spokojnie przypalać oponkę w zakrętach. Do Kudowy dojeżdżamy około 12, tankujemy i idziemy na jedzenie. Nie jest tak dobre jak w Czechach, więc zamawiam tylko flaki… WC oczywiście płatny …. Polska, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu. TU…. Chcę jak najszybciej wrócić do domu. Kończymy jedzenie i jedziemy razem do Ząbkowic. Droga mija bez emocji, włączam kamerkę i nagrywam jazdę chłopaków. Jest dosyć zimno, a na poboczach leży masa śniegu. Fajne widoczki, zwłaszcza, że świeci słońce.

W Ząbkowicach żegnam się z chłopakami i samotnie już jadę do Świdnicy.

 

http://img40.imageshack.us/img40/3553/139oa.jpg

 

 

Spieszę się, żeby zdążyć na myjkę. O 15 jestem na miejscu, niestety o tej godzinie myjnie są już pozamykane… Jadę więc do garażu, cykam ostatnią fotkę, klepię BIG`osa po baku za szczęśliwy powrót i zamykam garaż.

 

http://img856.imageshack.us/img856/9351/140tx.jpg

 

 

Elefantentreffen 2012 uważam za zakończony !

 

 

http://img716.imageshack.us/img716/8469/141vsi.jpg

 

  DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA SUPER TOWARZYSTWO !!!!